65 km w biegu, po górach. Było dużo strachu przed. Gigantyczna satysfakcja po. Nic nie jest niemożliwe. Biegam. Po górach. Podziwiam świat, ukochane Bieszczady. Odkrywam je na nowo. Wyglądają zupełnie inaczej, dają inne możliwości. Pokonuję kolejne słabości, znów przesuwam granice. To fascynujące - naprawdę mogę wszystko, wystarczy chcieć. Słowa nabierają znaczenia, nie są już pustym sloganem. Naprawdę mogę wszystko. Oddychać pełną piersią, biec ile sił w nogach a nawet biec, kiedy tych sił już nie ma. Wszystkim kieruje moja głowa, mój wewnętrzny wojownik. Brak tchu, serce wyskakuje, wiatr zatyka usta a jednak biegnę, coraz szybciej i dalej. Nie czuję bólu, tylko wielką radość, łzy szczęścia. I nie jestem w tym sama. Sama walczę, ale mam przy sobie ludzi, którzy też są wariatami, też biegną, też mają swoich wojowników. Uświadomiłam sobie też, że dzięki temu, że ciągle idę do przodu, zmieniam się, staję się mocniejsza, otwierają się przede mną nowe możliwości! Muszę trenować, żeby biegać po górach, bo to moja nowa miłość. Kto wie, co będzie dalej? Na razie wiem, że moja dotychczasowa praca umożliwiła mi przeżycie niesamowitych chwil, których jeszcze nie umiem wyrazić słowami. I chcę walczyć dalej, żeby móc doświadczyć więcej. Dla takich chwil się żyje, na takie chwile się czeka. Dziś pierwszy dzień po, więc czuję się tak wzniośle. Całym sercem i duszą jestem jeszcze w Bieszczadach, biegnąć po Połoninach... Takie chwile jak te...
sobota, 22 listopada 2014
"Takie chwile jak te...
65 km w biegu, po górach. Było dużo strachu przed. Gigantyczna satysfakcja po. Nic nie jest niemożliwe. Biegam. Po górach. Podziwiam świat, ukochane Bieszczady. Odkrywam je na nowo. Wyglądają zupełnie inaczej, dają inne możliwości. Pokonuję kolejne słabości, znów przesuwam granice. To fascynujące - naprawdę mogę wszystko, wystarczy chcieć. Słowa nabierają znaczenia, nie są już pustym sloganem. Naprawdę mogę wszystko. Oddychać pełną piersią, biec ile sił w nogach a nawet biec, kiedy tych sił już nie ma. Wszystkim kieruje moja głowa, mój wewnętrzny wojownik. Brak tchu, serce wyskakuje, wiatr zatyka usta a jednak biegnę, coraz szybciej i dalej. Nie czuję bólu, tylko wielką radość, łzy szczęścia. I nie jestem w tym sama. Sama walczę, ale mam przy sobie ludzi, którzy też są wariatami, też biegną, też mają swoich wojowników. Uświadomiłam sobie też, że dzięki temu, że ciągle idę do przodu, zmieniam się, staję się mocniejsza, otwierają się przede mną nowe możliwości! Muszę trenować, żeby biegać po górach, bo to moja nowa miłość. Kto wie, co będzie dalej? Na razie wiem, że moja dotychczasowa praca umożliwiła mi przeżycie niesamowitych chwil, których jeszcze nie umiem wyrazić słowami. I chcę walczyć dalej, żeby móc doświadczyć więcej. Dla takich chwil się żyje, na takie chwile się czeka. Dziś pierwszy dzień po, więc czuję się tak wzniośle. Całym sercem i duszą jestem jeszcze w Bieszczadach, biegnąć po Połoninach... Takie chwile jak te...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz