Nie znam dokładnej daty. Nie wiem, o której jest start. Nikt nie poda mi ani dokładnego dystansu, ani trasy. Nie jestem w stanie oszacować czasu, tempa. Nie mogę z góry założyć taktyki, której bez względu na wszystko będę się trzymać.
To wszystko sprawia, że jest to najtrudniejszy start, do którego muszę się przygotować. Powtórek nie będzie. Mam jedyną szansę na sukces. Sukces to ukończenie go. Innego wyjścia nie ma.
Wyobrażacie sobie brać udział w takim biegu? Nie wiesz nic. Oprócz tego, że musisz go ukończyć, bez względu na wszystko.
Paraliżuje mnie to a jednocześnie motywuje do włożenia maksimum wysiłku w trening ciała i umysłu. Muszę być gotowa na niewyobrażalny ból, ale i na niewyobrażalne szczęście.
Za mną szósty miesiąc intensywnych przygotowań. Spędziłam go głównie na basenie. Skupiłam się na tej aktywności, bo ból dolnego odcinka kręgosłupa zaczął być nie do wytrzymania. Myślałam, że mnie to ominie (mocne mięśnie korpusu), ale chyba zapomniałam, że brzucha wcześniej nie miałam a teraz dźwigam już parę ładnych, dodatkowych kilogramów (w sumie już prawie 8). Jednak nie ma tego złego, ja w każdym sporcie znajdę sobie cel. Postanowiłam dopłynąć do 2 km podczas jednego treningu. Na razie doszłam do 1,6 km. Stopniowo zwiększam dystans, teraz za każdym razem przepływam 1,5 km w około 48 minut. Nie mogę pozwolić sobie na ściganie się z czasem, więc buduję objętość, ćwiczę płuca i nie tylko. Miesiąc zamykam z 9,2 km na koncie. (Był też rower i kijaszkowanie, ale dumna być nie mogę z tych dokonań).
Co mi daje basen?
- Łagodzi ból pleców, nie obciąża stawów i mięśni brzucha (które i tak dźwigają swoje).
- Rozciąga, relaksuje.
- Wzmacnia mięśnie rąk, grzbietu, nóg.
- Poprawia wydolność, zwiększa objętość płuc.
- Pozwala poczuć się lżejszą.
- Raduje Małą Pańcię :) (rośnie nam pływaczka?)
Poza tym nie zapominam o zdrowym, bardzo zdrowym odżywianiu. Wraz z rosnącą świadomością, przychodzą zmiany na talerzu. Podczas zakupów czytam wnikliwie etykiety, w posiłkach staram się uwzględniać odpowiednie proporcje składników odżywczych. Oczywiście zdarzają się słodkości, ale tylko produkcji własnej. Dziś zaczęłam dietetyczny eksperyment - spisuję wszystko, co jem, potem będę liczyć kalorie, białka, tłuszcze, węglowodany i inne. Porównam to do zalecanego spożycia i... nie mogę się doczekać wniosków :)
Wszystko robię z myślą o dwóch rzeczach: o jak najlepszym pokonaniu trasy wiosennego maratonu i o jak najszybszym powrocie do formy. Przede mną i tak będzie około 20 kg do zrzucenia, więc wolę sobie nie dokładać :) Każdy biegacz wie, że regularny trening daje moc, pożądane wyniki, pozwala unikać kontuzji.
Ciekawa jestem, jaki będzie ten ostatni trymestr treningu...
PS. Bardzo tęsknię za bieganiem. Dlatego jestem bardzo, bardzo wdzięczna, że przyjaciele biegowi zostają przyjaciółmi nawet wtedy, gdy nie biegam. Jestem z Wami podczas biegów, obserwuję wyniki, cieszę się z sukcesów, oglądam namiętnie zdjęcia. Dziękuję, że dzielicie się swoim bieganiem. Dziękuję, że nadal czuję się częścią społeczności biegaczy. Łatwiej będzie wracać :) Uwierzcie mi, tęsknię niesamowicie!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz