Nasze ulubione:
Śniadanie:
- koktajl owocowy - jogurt naturalny, truskawki/maliny/jagody, slonecznik, kromka buły drożdżowej z masłem, kawa czarna
- owsianka - najlepsza na mleku, z orzechami, bananem, owocami suszonymi
- jaglana - z orzechami i owocami
- naleśniki z serem - obżarstwo sobotnie, ale tylko dwa na ryja!
- ciasteczka owsiane - podpatrzone u sióstr Pruszczakowskich: wymemłane banany z płatkami owsianymi, plus czekolada, kakao tudzież inne dodatki wedle uznania
Zawsze jemy je razem... Gdy ja wstaję, gotowy posiłek jest już na stole. Bo Maciek wie, że wyjście z łóżka zajmuje mi jakieś 40 minut. Nie chciałby też, żebym w takim stanie robiła jedzenie dla niego. Poza tym bez śniadania nie ruszam się za próg.
Drugie śniadanie:
- zielony koktajl - 60 kalorii a najadam się jak wariat! blenduję zwykle awokado, brokuł, szpinak, pietruszkę, jabłko, cytrynę. Nie lubię z ogórkiem świeżym i sałatą. Maciek w ogóle nie lubi.
- pieczywko ryżowe z masłem orzechowym
- kanapka z domowego chleba z dużą ilością warzyw i kozim serem
Masło orzechowe jest smaczne, pożywne i tłuste jak sto nieszczęść ;) |
Obiad:
- ryba pieczona
- pulpety z indyka
- hummus domowy (również w wersji buraczanej)
- gryczana z serem
- kurczak
- wątróbka
Przed treningiem/podwieczorek:
- gryczak (specjał z pobliskiej piekarni)
- buła drożdżowa z masłem i dżemem (Maćkowa produkcja!)
- kawa bez mleka
- batony daktylowe (made by M.)
- kisiel
Daktyle, orzechy włoskie, wiórki kokosowe, kakao. Przemielone przez maszynkę do mięsa. Blender nie daje rady. |
Kisiel to szybki kop energii, od razu można wychodzić na bieganie. |
- sałatka
- sushi domowe przed długim wybieganiem
- kanapki ryżowe z jajkiem i pesto
- zielona jajecznica
Przekąski: bób, orzechy, kulki daktylowe
Gdy mamy ochotę na jakieś ciapadło, szybko odganiamy chipsowe myśli.
Ostatnio jemy bardzo mało makaronów, nie mamy chyba takiej potrzeby. Jestem zwolennikiem teorii, że organizm sam umie nieco nakierować nas na to, czego potrzebuje. Nie bez przyczyny czasem mamy wielką ochotę na coś konkretnego. Ja się zawsze wtedy zastanawiam, z czego to może wynikać. Zawsze jest jakiś powód, np. za mało żelaza czy białka w ostatnich dniach.
Inspirujmy się nawzajem jedzeniem!!!!
PS. Za chwilę będą moje ulubione jagody! Hurra po tysiąckroć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz